Tłumacz Migam - Międzynarodowe Centrum Kultury Svg Vector Icons : http://www.onlinewebfonts.com/icon Tekst łatwy do czytania i rozumienia Informacje dla zwiedzających
Okładka książki „Nowe spojrzenie na Europę Środkową. Czy od niej zależy przyszłość Europy?”.
„Wielcy sąsiedzi – gwarancje i zagrożenia” – Emil Brix i Erhard Busek
A-
A+

Emil Brix i Erhard Busek, Wielcy sąsiedzi – gwarancje i zagrożenia

[tekst pochodzi z książki Emila Brixa i Erharda Buska  pt. Nowe spojrzenie na Europę Środkową. Czy od niej zależy przyszłość Europy? przygotowanej przez Wydawnictwo MCK w 2019 roku]

W następstwie procesu integracji europejskiej i konsekwentnego umacniania się̨ światowej pozycji gospodarczej Starego Kontynentu, Unia Europejska uzyskała atrybuty pozwalające jej na prowadzenie własnej polityki zagranicznej. Należy zatem zmienić dotychczasowe kryteria w sposobie myślenia o tym, czym jest integracja.

Takie stanowisko zajmują̨ przede wszystkim te państwa, które prawie przez pół wieku pozostawały w totalitarnej zależności od Związku Radzieckiego i dlatego dzisiaj uważnie przyglądają̨ się̨ agresywnej polityce zagranicznej prezydenta Putina. Dodatkowo duże znaczenie odgrywają̨ pogarszające się – od momentu objęcia prezydentury przez Donalda Trumpa – relacje euroatlantyckie, na których od 1945 roku bazowały zachodnioeuropejskie pokój, bezpieczeństwo i demokracja. Ale jak Europa chciałaby i powinna stać się bardziej samodzielna?


Emil Brix i Erhard Busek Wielcy sąsiedzi – gwarancje i zagrożenia

W następstwie procesu integracji europejskiej i konsekwentnego umacniania się światowej pozycji gospodarczej Starego Kontynentu, Unia Europejska uzyskała atrybuty pozwalające jej na prowadzenie własnej polityki zagranicznej. Należy zatem zmienić dotychczasowe kryteria w sposobie myślenia o tym, czym jest integracja. Takie stanowisko zajmują̨ przede wszystkim te państwa, które prawie przez pół wieku pozostawały w totalitarnej zależności od Związku Radzieckiego i dlatego dzisiaj uważnie przyglądają się agresywnej polityce zagranicznej prezydenta Putina. Dodatkowo duże znaczenie odgrywają̨ pogarszające się – od momentu objęcia prezydentury przez Donalda Trumpa – relacje euroatlantyckie, na których od 1945 roku bazowały zachodnioeuropejskie pokój, bezpieczeństwo i demokracja. Ale jak Europa chciałaby i powinna stać się bardziej samodzielna?


Pozapolityczni gracze w Europie

Chorwacki pisarz Miroslav Krleža jeszcze w czasach zimnej wojny zastanawiał się, co sprawia, że Europa jest tak wyjątkowa i podkreślał, że istnieją dwie różne Europy. Obok klasycznej, pełnej majestatu i dumnej z dziedzictwa gromadzonego przez wieki w galeriach i muzeach Europy Zachodniej, istnieje również ta druga – skromna, zepchnięta w kąt i od stuleci zdominowana peryferyjna Europa wschodnich i południowo-wschodnich narodów. Mowa o narodach bałtyckich, naddunajskich i karpackich oraz o Bałkanach, które nie mogą̨ żyć „wewnątrz” Europy, ponieważ mają tworzyć zaporę ochraniającą ją przed najazdami Mongołów, ekspansją Imperium Osmańskiego oraz przed wszelkimi innymi zagrożeniami militarnymi i politycznymi.

Imperatyw historyczny Europy Środkowej głosi, że los krajów i narodów tego regionu zawsze w dużej mierze zależał od interesów i ambicji sąsiadujących mocarstw. Stąd brało się ciągłe poczucie zagrożenia z zewnątrz i silna potrzeba bezpieczeństwa, dlatego austriacki historyk Friedrich Heer, nazywał Austrię państwem zwróconym na zewnątrz. Z czego wynika tak wielka potrzeba zapewnienia sobie bezpiecznego miejsca w „nowym świecie”? Przede wszystkim należy podkreślić, że każde z państw leżących dzisiaj między Niemcami a Rosją, w ostatnich dwustu latach co najmniej raz utraciło swoją niepodległość. Gdy ponownie wykreślano je na mapie, o jego nowym terytorium, granicach i składzie etnicznym najczęściej arbitralnie decydowali potężni sąsiedzi. Do XX stulecia byli to głównie Prusacy, Habsburgowie, Turcy i Rosjanie, natomiast po 1945 roku Europa Środkowa stała się strefą buforową między Niemcami a Związkiem Radzieckim.

Czy obserwując obecną sytuację polityczną, będzie można udowodnić, że Krleža jednak nie miał racji oraz że środek Europy ma nareszcie szansę uzyskać więcej niezależności niż obcej dominacji? Ostatnie dziesięciolecia wyraźnie temu sprzyjały. Z wyjątkiem Kosowa i rejonów objętych konfliktami w Mołdawii i na Ukrainie, suwerenność i granice państw tego regionu są niekwestionowane. Większość krajów Europy Środkowej szybko i jednoznacznie związała swoją przyszłość z Unią Europejską i NATO, a po spełnieniu rygorystycznych kryteriów akcesyjnych dołączyła do ich struktur. W celu wzmocnienia wspólnej przestrzeni gospodarczej zaczęły powstawać regionalne formy partnerskiej współpracy. Przez wiele lat gwarantami nowego ładu w Europie były Bruksela, Waszyngton i Moskwa. Jednak dzisiaj sytuacja uległa zmianie, gdyż Rosja zaczyna dopominać się o tradycyjną strefę wpływów w Europie Środkowej i wyraźnie daje do zrozumienia, że jest gotowa realizować swoje plany, nawet w przypadku sprzeciwu innych sił politycznych. Budzi to poważny niepokój, zwłaszcza we wschodniej części regionu, dlatego te państwa, które stanowią wschodnią flankę NATO domagają się od Stanów Zjednoczonych wzmocnienia zobowiązań sojuszniczych. Otrzymują je w formie stopniowego zwiększania liczebności amerykańskich sił wojskowych stacjonujących na ich terytoriach. Jednocześnie inicjatywy Brukseli zmierzające do kształtowania nowej unijnej polityki zagranicznej oraz strategii Wspólnej Polityki Bezpieczeństwa i Obrony Unii Europejskiej nie są postrzegane przez kraje członkowskie jako alternatywna europejska strategia obronna, lecz raczej jako niedopuszczalna ingerencja w ich suwerenność narodową. Co więcej, na naszych oczach rzeczywisty ośrodek decyzyjny Wspólnoty przesuwa się z Brukseli do Berlina. Niemcy zajmują obecnie pozycję wiodącej siły politycznej w Unii, co w niektórych małych państwach członkowskich zaczyna budzić historycznie uzasadnione obawy. Politolodzy Leon Mangasarian i Jan Techau na początku swojej książki Führungsmacht Deutschland („Mocarstwowe Niemcy”) piszą, że postawili sobie za cel odpowiedź na pytanie, w jaki sposób Niemcy powinni prowadzić politykę zagraniczną, nie budząc przy tym własnych i cudzych lęków 1. Autorzy wychodzą z założenia, że Berlin – w roli „życzliwego hegemona” – zmuszony jest objąć polityczne przywództwo we Wspólnocie i wykorzystać swój potencjał do budowy przyszłego ładu w Europie. Nie jest to ( jeszcze) pogląd kanclerz Angeli Merkel, lecz raczej presja ze strony Realpolitik, która w tym kraju zaczyna zdobywać coraz więcej zwolenników. Jak uczy historia, taka sytuacja mało kiedy była dobrą wiadomością dla Europy Środkowej. Nie można zatem całkowicie wykluczyć, że wielkie zainteresowanie państw Europy Środkowej i Południowo-Wschodniej polityką bezpieczeństwa gwarantowaną przez NATO w bliskim sojuszu ze Stanami Zjednoczonymi, to coś więcej niż tylko obawy przed Rosją.


Splot geografii i polityki

Spróbujmy odpowiedzieć na pytanie, czy państwa Europy Środkowej chcą i są w stanie samodzielnie umocnić swoją stabilność i bezpieczeństwo czy też nasilający się geopolityczny kryzys zaufania między Stanami Zjednoczonymi, Unią Europejską i Rosją, pozbawia je możliwości podejmowania autonomicznych decyzji? Każda forma werbalnego lub militarnego wyścigu zbrojeń między Zachodem a Rosją w znacznym stopniu ogranicza niezależność Europy Środka. To oczywiste, że te państwa, nad którymi rozłożyły parasol ochronny UE lub/i NATO dzisiaj głośno domagają się wypełniania zobowiązań sojuszniczych. Natomiast grupa państw położonych w strefie między Unią Europejską a Rosją, a wiec między dwoma blokami politycznymi, znalazła się w bardzo trudnej sytuacji. Muszą się na coś zdecydować. Nie dość że ich działania są uważnie obserwowane przez obie strony, to jeszcze dodatkowo stawiane są im warunki dotyczące potencjalnych form współpracy, które można postrzegać jako strategiczną próbę sił. Nie jest to problem teoretyczny, lecz rzeczywisty, i staje się widoczny w każdej nowej dyskusji na temat rozszerzenia NATO lub przeprowadzania wielkich manewrów wojskowych na granicy politycznej strefy wpływów. Jeżeli Stany Zjednoczone i Rosja po raz kolejny będą kładły znacznie większy nacisk na strategię wzajemnego „odstraszania” i podwyższania gotowości bojowej, zamiast na uzgodnione wcześniej wzajemne zobowiązania, wpłynie to bezpośrednio w negatywny sposób na sytuacje w całej Europie Środkowej. Dzisiaj można już zaobserwować, że niektóre rejony ponownie stają się terenami wojskowymi, gdzie stacjonują jednostki bojowe, a działania Rosji przybierają formę wojny hybrydowej. Z perspektywy Polski z pewnością większe znaczenie miałby konstruktywny dialog z Rosją na temat małego ruchu granicznego niż dyskusje wokół rozmieszczania systemów rakietowych Iskander w obwodzie kaliningradzkim. Podobnie Białoruś wolałaby zapewne rozmawiać z Moskwą o możliwościach rozwoju zagranicznej turystyki, niż toczyć z nią spór w sprawie stacjonowania rosyjskich wojsk na swoim terytorium.

W ukształtowanym po zakończeniu zimnej wojny porządku w Europie przez długie lata relacje euroatlantyckie oparte na wzajemnym zaufaniu między Stanami Zjednoczonymi a Unią Europejską pozostawały stabilne, chociaż pożądana byłaby zasada równorzędnego partnerstwa. Jednak kolejne wydarzenia polityczne: wojna w Iraku, porozumienie nuklearne z Iranem i paryskie porozumienie klimatyczne dowiodły, że w partnerstwie transatlantyckim sojusznicy mogą być również rywalami i konkurentami. W tej sytuacji Europa będzie musiała i zapewne chciała w bardziej autonomiczny sposób formułować interesy własnej polityki zagranicznej. Spójrzmy na fakty: sprawa podsłuchu czołowych polityków europejskich przez amerykańską Agencję Bezpieczeństwa Narodowego (NSA), jednostronne zaostrzenie amerykańskich sankcji wobec Rosji, które jest sprzeczne z interesami europejskiego partnera, rozbieżne stanowiska w kwestii ochrony klimatu i umów o wolnym handlu. Europa nie ma wyboru, musi zacząć budować własne mechanizmy obronne, ponieważ na dotychczasowe gwarancje bezpieczeństwa Stanów Zjednoczonych coraz bardziej wywiera wpływ polityka America first. Niepokojące sygnały płyną również z Turcji i Chin, co wynika z rosnących regionalnych i geopolitycznych interesów tych mocarstw. Pod rządami prezydenta Erdoğana Turcja w szybkim tempie podaża islamistyczną i neoosmańską drogą. Chociaż ta nowa strategia rozwoju oddziałuje w tej chwili przede wszystkim na Europę Środkową i Południowo-Wschodnią, jej siła może mieć nieprzewidywalne polityczne i kulturowe skutki dla całej Europy. Nie możemy zgodzić się na to, aby antyzachodnia, antyliberalna postać islamu zadomowiła się w sercu Europy. Również Chiny są bardzo zainteresowane tworzeniem swojej strefy wpływów w bliższych geograficznie częściach Europy. Ma temu służyć Inicjatywa Pasa i Szlaku (One Belt – One Road) podjęta z pominięciem struktur Unii Europejskiej. Głównym celem chińskich władz jest zacieśnianie współpracy gospodarczej pomiędzy Państwem Środka i krajami położonymi wzdłuż trasy nowego jedwabnego szlaku. Powstają szybkie drogi komunikacyjne i handlowe łączące Chiny z obrzeżami Europy i przypuszczalnie ma to służyć nie tylko planom ekspansji gospodarczej.

Wystąpienie Wielkiej Brytanii ze struktur Unii Europejskiej jest dodatkowym czynnikiem mającym negatywny wpływ na równowagę geopolityczną w Europie Południowo-Wschodniej, gdzie słusznie uważa się̨ Zjednoczone Królestwo za jednego z największych rzeczników kontynuacji procesu rozszerzania Unii, a przynajmniej europejskiej perspektywy dla tego regionu. Brytyjski rynek gospodarczy nie będzie mógł ani też chciał odwrócić się od Europy. Należy przypuszczać, że w następstwie Brexitu anglo-amerykańskie specjalne stosunki, w których Wielka Brytania zajmuje dzisiaj co najwyżej pozycję „młodszego partnera”, zostaną pogłębione w obszarach bezpieczeństwa i polityki zagranicznej. Londyn utraci możliwość wpływania na rozwój wydarzeń w Europie Środkowej i Południowo-Wschodniej, chociaż będzie usiłował, przynajmniej w początkowym okresie, zrekompensować to sobie obecnością w strukturach NATO. Z punktu widzenia Stanów Zjednoczonych i Rosji zapewne jest to dobra wiadomość, ponieważ automatycznie ich siła oddziaływania na Europę Środkową wzrasta.

Z grona wielkich „sąsiadów” Europy właściwie tylko te państwa interesują się Europą Środkową, które dzisiaj szeroko definiują Europę i postrzegają samych siebie jako rywali Unii Europejskiej. Do pewnego stopnia taką politykę uprawiają Chiny, Rosja i Stany Zjednoczone, podczas gdy na Zachodzie, a zwłaszcza w Niemczech, coraz częściej ten region nazywany jest Europą Wschodnią, Bałkanami i sąsiadami ze wschodu. We wspomnianej już wcześniej książce Jan Techau używa nawet wyrażenia „ciasne podwórko”, gdy pisze, iż Unia Europejska nie jest dzisiaj ani siłą porządkową, ani też gwarantem na własnym podwórku. Liberalny polityk, były szef polskiej dyplomacji Radosław Sikorski powiedział kiedyś, że bardziej niż niemieckiej siły obawia się niemieckiej bezczynności. Jego wypowiedź wywołała zdumienie i falę krytycznych komentarzy nie tylko w Polsce. Ten, kto chciałby ustanawiać porządek wielkich mocarstw, ale nie może go wcielić w życie, lubi mówić o podwórkach, wichrzycielach i grożącym chaosie. Ale tak naprawdę powinniśmy propagować inną Europę, taką, która głośno mówi o twórczej potędze wielokulturowych społeczeństw, której bezpieczeństwo nie zależy tylko od walki o władzę między dwoma politycznymi blokami, która występuje w obronie państwa społecznego dobrobytu i od społeczeństwa obywatelskiego żąda, aby w imię umacniania demokracji odważnie wspierało młode państwa przechodzące trudny proces ustrojowej transformacji. Tylko wtedy Europa Środkowa może być przyszłością Europy. Czy nowa postimperialna Europa będzie chciała zagwarantować wolność i demokrację wszystkim małym państwom, czego domagał się Václav Havel wraz z innymi opozycjonistami jeszcze przed 1989 rokiem? W minionych dekadach Europa podążała drogą postrewolucyjnej Realpolitik, na której często przywoływany „powrót do Europy” w coraz mniejszym stopniu tolerował moralny patos.


O konieczności budowy nowej architektury bezpieczeństwa Europy

Począwszy od czynników geograficznych, poprzez stosunki gospodarcze, aż po kwestię nowej europejskiej architektury bezpieczeństwa wiele wskazuje na to, że Europa w dalszym ciągu musi pragmatycznie uzgadniać swoje stanowisko z wielkimi sąsiadami. Na zewnętrzne wpływy narażona jest przede wszystkim Europa Środkowa i Południowo-Wschodnia. Ze względu na występujące dzisiaj napięcia polityczne między Zachodem a Rosją wywołane aneksją Krymu i nałożeniem obustronnych sankcji gospodarczych, wszystkie państwa Europy Środkowej (z wyjątkiem Białorusi) kształtują swoją politykę bezpieczeństwa przede wszystkim w odniesieniu do Rosji. Natomiast na Białorusi podstawowy kierunek polityki zagranicznej i bezpieczeństwa narodowego zakłada bliską współpracę z Federacją Rosyjską. Od początku zimnej wojny Stany Zjednoczone chroniły europejskie wartości i były gwarantem bezpieczeństwa Europy Zachodniej. Organizacja Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE) uznaje, że Stany Zjednoczone, chociaż nie są mocarstwem europejskim, odgrywają jednak hegemoniczną rolę w Europie. Podobne stanowisko znajdziemy w ważnych dla Europy dokumentach, zarówno w akcie końcowym konferencji helsińskiej, jak i w Karcie Paryskiej Nowej Europy. Jeśli za prezydentury Donalda Trumpa zakończy się Pax Americana, wówczas Europa będzie musiała wypracować nowy system bezpieczeństwa. Po szczęśliwym wyjściu z okresu zimnowojennego należy przygotować się do dyskusji na temat nowej europejskiej architektury bezpieczeństwa. Jeżeli Zachód nie odpowie na gotowość do negocjacji deklarowaną od dziesięciu lat przez Moskwę, to bez wątpienia Europa Środkowa nadal będzie mogła obawiać się agresywnej rosyjskiej polityki zagranicznej. Na tę sytuację wpływa również fakt, że współpraca w trójkącie bezpieczeństwa USA (NATO) – UE – Rosja nie opiera się na wzajemnym zaufaniu i równowadze sił, a OBWE może dzisiaj zdziałać niewiele więcej, niż tylko próbować ograniczać szkody.

Nie można jeszcze mówić o nowej zimnej wojnie, ponieważ obecny konflikt pozbawiony jest ideologicznego kontekstu, lecz „jedynie” o umacnianiu strefy wpływów, ale nawet i to nie zmniejsza obaw społeczeństw Europy Środka. To one są zawsze pierwszymi ofiarami destrukcyjnej spirali napięć między wielkimi politycznymi aktorami i dlatego w oczywisty sposób upominają się o wzmocnienie gwarancji bezpieczeństwa. Chcielibyśmy powiedzieć naszym przyjaciołom w Polsce i w krajach bałtyckich, że gwarancje bezpieczeństwa, nawet jeśli sprowadzają się do stałej obecności jednostek wojskowych NATO, w dłuższej perspektywie mogą okazać się trwałe i jednocześnie chronić te kraje, które leżą dzisiaj w strefie miedzy NATO a Rosją, ale tylko pod jednym warunkiem, że system obronny będzie wspólny dla wszystkich państw Starego Kontynentu, również dla Rosji. W tym kierunku powinni podążać Środkowoeuropejczycy. Wprawdzie powstała międzynarodowa organizacja OBWE, której celem jest umacnianie bezpieczeństwa i współpracy w Europie, ale nie zdołała jeszcze spełnić oczekiwań tych kręgów społecznych, które miały nadzieję, że na jej fundamencie będzie można zbudować nowy europejski system bezpieczeństwa. Częściowo może to wynikać z tego, że OBWE wyłoniła się z procesu helsińskiego, a więc kompromisowego rozwiązania w dobie ideologicznego podziału świata. Ta organizacja jest niezastąpiona, ale wymaga stabilnych, odnowionych podstaw. Czy nie jest to wystarczający powód, aby państwa z rozległego obszaru Europy Środkowej zmobilizowały się i zaangażowały w nowy globalny proces pokojowy „Helsinki II”, który nie opierałby się już na tradycyjnym kryterium bloków polityczno-wojskowych XX wieku?


1. Leon Mangasarian, Jan Techau, Führungsmacht Deutschland. Strategie ohne Angst und Anmaßung, München 2017.

×
Dodano do koszyka:

Kontynuuj zakupy Przejdź do koszyka